Co może Ci dać planowanie Nowego Roku? Czy to się opłaca?

Z małymi zmianami często czekamy na poniedziałek, a z większymi na Nowy Rok.

W końcu zmiana cyfry na kalendarzu to dobry argument, aby zacząć coś od początku. Szczególnie w tym roku ze zmianą roku wiążemy ogromne nadzieje.

Pexels zimne ognie

Zacznijmy od tego czym różnią się postanowienia od planów.

Postanowienia noworoczne

Piszę ten wpis z perspektywy osoby, która zrezygnowała z idei postanowień na rzecz przygotowania planu rocznego. Odkąd przeistoczyłam postanowienia w plany udaje się je realizować. Oczywiście biorąc poprawkę na to, że 3/4 zrealizowanych punktów to dla mnie sukces. Nie oczekuję 100% i warto takie podejście praktykować, ponieważ w czasie roku może okazać się, że plany wymagają zrewidowania ze względu na zmianę priorytetów, epidemię lub inne mało prawdopodobne wydarzenia ;).

Połowa zrealizowanych planów to również sukces :-).

Jaka jest różnica między postanowieniem, a planem?

Postanawiam, że schudnę 10 kg, że zacznę chodzić na treningi. Planuję pójście do dietetyka w ciągu następnych 2-3 tygodni, stosowanie się do jadłospisu, uczęszczanie na kontrole i treningi 2x w tygodniu, po pracy – we wtorki i czwartki.

Niby dążą do tego samego, ale plany są konkretne i nie znajdują się w sferze „chciałabym” i samych celów, a konkretnych działań.

Jeśli jednak nie widzisz sensu robienia takich postanowień to ich nie rób. Przez spisanie na kartce „schudnę 10 kg” nikt jeszcze nie schudł. Od czynów powziętych w tym celu już tak. Jeśli wolisz po prostu, bez planu, wprowadzać zmiany w swoim stylu życia nie jest to złe. I nie oznacza również, że nie osiągniesz swojego celu. Wszystko zależy od Ciebie i Twoich działań. Z planem może być to jedynie łatwiejsze. Z planem, nie z samymi postanowieniami.

Pexels Planowanie

Zanim rozsądek wziął górę w planowaniu…

Wcześniej natomiast wyglądało to tak, że pomiędzy świętami, a sylwestrem, siadałam przy biurku z kubkiem gorącej herbaty, wyciągałam kartkę i zaczynałam pisać wymyślone na poczekaniu pragnienia. Później tą kartkę umieszczałam w szufladzie na rzeczy „ważne” i słuch po niej ginął. Jeśli się znajdowała na koniec roku to był sukces – jednak w tym czasie zdążyłam oczywiście zapomnieć, co w tym roku miało być priorytetem i jeśli zrealizowałam choć 1 punkt z mojej listy to można było uznać to za sukces. Największe było moje zdziwienie, że znajdowałam tam punkty, których wydawało mi się nie mogłabym wymyślić. Ale nie patrzyłam ani na to, że jeden punkt zrealizowałam (choć do końca nie wiedziałam, co jest na tej liście), ani na to, że są tam punkty, których nie chcę zrealizować, ale przede wszystkim patrzyłam na to, że tak wiele mi się nie udało.

Jako przykład podam Ci jeden z moich celów – naukę jazdy na snowboardzie. Ten cel znajdował się na każdej mojej liście przez kilka lat. Argument za nauką?

Fajnie by było umieć jeździć na snowboardzie.

Jednak z całej mojej sympatii do nart, nigdy nawet nie spojrzałam w kierunku wypożyczalni sprzętu snowboardowego, nie mówiąc o przeczytaniu oferty szkółek, nie czytałam o tym jak się jeździ, nie miałam deski pod nogami, a nawet w rękach. A i tak z uporem maniaka umieszczałam to na kolejnych listach, bo w końcu w zeszłym roku tego nie zrobiłam. Logiczne, prawda?

Na snowboardzie wciąż nie jeżdżę :-).

Tymczasem planowanie czy postanowienia noworoczne powinny być, moim zdaniem, lepiej przygotowane. Jeśli tego potrzebujesz i faktycznie chcesz, aby przyniosło Ci to jakiś pożytek.

Dlaczego piszę o tym akurat teraz?

Od nowego roku mnóstwo osób postanawia o siebie zadbać, schudnąć, zmienić swoje życie. Czasem zmiany są podyktowane głębokim pragnieniem, innym razem rzucają się na szerokie wody bez większego przygotowania, a jeszcze innym razem robią jak ja kiedyś – spisując na kartce cokolwiek, co akurat przyszło im do głowy.

Nie neguję tego, bo dla niektórych termin zakończenia starych nawyków jest bardzo ważny. Postaraj się swoje postanowienia przygotować rozważnie, z racjonalnym podejściem (nie warto zakładać redukcji 20 kg w 2 miesiące, bo jest to mało prawdopodobne do realizacji w zdrowy sposób), ale wcześniej zastanów się, czego tak naprawdę chcesz (a nie wymyślaj na poczekaniu).

Nie przedstawię Ci dzisiaj sposobów planowania polecanych przez coachów, psychologów itp. Przedstawię Ci – jak ja to robię. Jako jedna z kobiet, która uwielbia plany noworoczne, ciągłe doskonalenie i jako dietetyczka, która ma ludzkie podejście do diety.

Na początek zadaj sobie kilka pytań o … zeszły rok!

Czy przebadałaś się w ramach profilaktyki chociaż raz w mijającym roku?

Zawsze będę to powtarzać, bo profilaktyka ma moc. Wcześnie wykryte odchylenia w wynikach badań są dużo łatwiejsze do zniwelowania czy wyleczenia niż odkrycie choroby w wysokim stopniu zaawansowania.
Samochód ma przegląd raz w roku, a Ty?

Początek roku to świetny termin na przegląd generalny :).

Co Ci się udało w mijającym roku?

Warto pielęgnować pamięć o sukcesach. Nieważne czy będzie to schudnięcie 10 kg, nauczenie się czegoś nowego (może to być podniesienie poziomu znajomości języka obcego), przeczytanie książek, spełnienie marzenia czy też realizacja zaplanowanego odpoczynku. Doceniajmy siebie za nasze mniejsze i większe sukcesy.

Co Ci się nie udało? Jeśli coś takiego znajdziesz to pomyśl dlaczego tak się stało.

Porażka z założenia ma negatywny wydźwięk. Ale życie nie składa się wyłącznie z pasma sukcesów i trzeba przyjąć porażki jako nieodłączny element życia. Ten kto nie popełnia błędów i nie doświadcza porażek zapewne nic nie robi (w totalnym znaczeniu słowa „nic”).

Podstawą jednak jest znalezienia źródła tej porażki – dlaczego się nie udało. Być może chcąc schudnąć założyłaś sobie zbyt szybkie tempo, zbyt dużą rewolucję i zbyt dużą ilość treningów, których nie byłaś w stanie zrealizować. Powodów może być mnóstwo, ale warto je przeanalizować, aby wyciągnąć wnioski, podnieść głowę i iść dalej – bogatsza o zdobyte doświadczenia. Pozwala to również na łatwiejsze podnoszenie się po potknięciu w trakcie roku. Już kilka dni po Nowym Roku odnotowuje się spadek motywacji, bo po szumnych zapowiedziach zmian dociera do nas rzeczywistość.

Dlaczego nie nauczyłam się jeździć na snowboardzie? Hmm… ciężko to zrobić nie próbując, prawda? Od samego zapisu na kartce nikt się jeszcze nie nauczył.

Teraz kończymy rok 2020. Przypuszczam, że wiele celów na ten rok nie zostało zrealizowanych, bo nie przewidywaliśmy epidemii. Czy warto się tym przejmować? Nie, nic to nie zmieni. To moment kiedy warto dać sobie taryfę ulgową i przede wszystkim wyciągnąć wnioski, cieszyć się z tych zrealizowanych oraz kolejne plany dostosować do aktualnej rzeczywistości. Weź pod uwagę, że plany w ciągu roku mogą się zmienić :).

Planowanie realizacji marzeń

Postanowienia noworoczne czy planowanie roku?

Postanowieniem może być „schudnę”, „zacznę chodzić na siłownię”, „zwojuję świat”, „założę sieć poradni dietetycznych w całej Polsce”. Zachęcam Cię jednak do utożsamienia postanowienia z planem. Planowanie nowego roku to określenie Twoich celów, ale również drogi do ich osiągnięcia. Trwa to trochę więcej czasu, ale jeśli będziesz się trzymała mądrze skonstruowanego planu to Twoje szanse na sukces się zwiększają.

Na pewno znasz stereotypowe styczniowe tłumy na siłowniach (okej… tym razem będzie inaczej i jak na razie do 17-tego stycznia można o nich zapomnieć). Gdy w pierwszym tygodniu stycznia siłownie pękają w szwach. Na salach fitness brakuje miejsca do machnięcia ręką. A im dalej od Sylwestra, tym niższa frekwencja.

Nikt nie mówi, że realizacja celu będzie prosta i że spisanie tego będzie miało magiczny wpływ na efekt (co więcej podobno nie istnieją badania naukowe potwierdzające, że spisywanie celów coś daje). Żeby cel udało się zrealizować poza spisaniem go trzeba powziąć kroki do jego realizacji. Dlatego warto wziąć pod uwagę, że chudnięcie to nie proces usłany różami i czasami będzie wymagał od Ciebie więcej energii, wysiłku lub spocenia się podczas treningu.

Jak wygląda mój roczny plan?

Zupełnie inaczej niż wcześniej! Jest zwyczajny, bardziej dokładny i realny do realizacji. Choć wydaje się bardzo obszerny (z racji dokładności) to celów do realizacji mam dużo mniej niż przy liście postanowień wymyślanej na poczekaniu. Są to przede wszystkim postanowienia dotyczące zdrowia, aktywności fizycznej oraz pracy. Wszystkie przesiane przez sito możliwości.

W tym roku wyjątkowo do planowania zamierzam skorzystać z platformy Notion. Korzystam z niej od niedawna i zachłysnęłam się jej możliwościami. Czy będzie lepiej niż planując wyłącznie na papierze? Nie wiem, ale spróbować warto :). Jeśli chcesz również spróbować planować rok na platformie do planowania to masz kilka narzędzi do wyboru. Z darmowych i wypróbowanych przeze mnie polecam też Asanę i Trello (wszystkie wymienione aplikacje mają też wersje płatne). Najlepiej samodzielnie wybrać, co do tego celu będzie dla Ciebie najodpowiedniejsze.

Mój formularz do planowania roku w Notion – na podstawie inspiracji tym wpisem: https://niecodzienny.net/planowanie-tygodnia-i-roku-z-notion/

A co planuję na kolejny rok? Podzielę się tym w innym wpisie :).

Jak rozpoczęłam planowanie mojego roku?

Najpierw usiadłam z kubkiem gorącej herbaty przy biurku. Położyłam przed sobą pustą kartkę, wzięłam w dłoń mój ulubiony długopis i zaczęłam się zastanawiać czego tak naprawdę chcę. Gdzie chciałabym być prywatnie za rok, co mi aktualnie przeszkadza i co warto zmienić. I każdy z pomysłów, do końca nie zastanawiając się nad jego ostateczną formą spisałam na kartce.

Następnie zakreśliłam cele, które aktualnie z jakichś niezależnych ode mnie powodów nie są możliwe do realizacji. Być może w przyszłości pojawią się na tej liście. W tej chwili to byłoby rzucanie się z motyką na słońce.

Jeśli masz do zgubienia bardzo dużo kilogramów popatrz na sprawę realistycznie i z dozą ostrożności. Nie zakładaj, że schudniesz 50 kg w ciągu roku (choć jest to cel możliwy, ale bardzo trudny do realizacji). Lepiej dać sobie ostrożny cel, który przybliży Cię do celu głównego, a nie będzie Cię ograniczał swoją wielkością.

  • Na początek postanowiłam wypisać założenia, które są moją nienaruszalną wskazówką do wytyczania celów. Jednym z nich jest ujęcie pracy w planie, a drugim priorytet zdrowia. Zdrowie to również odpoczynek i Tobie również radzę o tym pamiętać.
  • Drugim założeniem jest planowanie konkretnych tygodni bezpośrednio przed ich nadejściem. Zawsze może coś wypaść, ale mając w niedzielę pogląd na cały, kolejny tydzień – znajdę czas na odpowiednią ilość treningów.

Jeśli planujesz schudnąć to nie do końca da się przewidzieć, że jeśli w sierpniu będziesz ważyła 10 kg mniej, to przez kolejny kwartał schudniesz kolejne 5. Tak wynika ze statystyki. Może się jednak okazać, że z chudnięciem będzie kłopot. Może być to spowodowane mnóstwem przyczyn. Nie zawsze Jesteś w stanie przewidzieć efekt swoich działań, ale na sposób realizacji masz ogromny wpływ.

Planujemy 1 kwartał na przykładach 🙂

Załóżmy, że zamierzam zgubić w w tym roku 20 kilogramów (czyli – 5 kg na kwartał). Mam ułożony jadłospis od dietetyka, wykonane badania profilaktyczne, także wiem na czym stoję. Do tej pory za bardzo nie ćwiczyłam, w dodatku pracę mam siedzącą, nie bardzo lubię ćwiczyć na siłowni.

Moje plany na 1 kwartał 2020
- będę ćwiczyć minimum 1 raz w tygodniu (na zajęciach fitness lub w domu), minimum 1 godzinę
- będę się stosować do jadłospisu od dietetyczki i uczęszczać na kontrole
- wpiszę w swój plan tygodnia czas na odpoczynek

Plan małych kroczków

Tym razem „ja” jest bardzo zapracowane, ma dwoje małych dzieci i nie ma czasu na treningi. Nie ma też specjalnie nadmiarowych kilogramów, ale widzi, że nie zawsze jedzenie idzie tam, gdzie by chciała. Wyniki badań też nie są do końca zadowalające, bo cholesterol LDL podniesiony i lekarze mówią, że przydałoby się coś z tym zrobić. Nie ćwiczy, bo nie ma czasu. Kocha pizzę, więc kilka razy w tygodniu cała rodzina je obiad w pizzerii. Jeśli już jedzą obiad w domu to najczęściej smażone kotlety, frytki, mieszanki na patelnię, żeby było szybko i smacznie.

Moje plany na 1 kwartał 2020
- zrezygnuję z używania windy
- będę wysiadać przystanek wcześniej z tramwaju i przebywać pieszo ostatni odcinek drogi do pracy/domu
- ograniczę smażone potrawy do 1 razu w tygodniu
- ograniczę wizyty w pizzerii do 1 razu w miesiącu

Widzę już Twoją minę po przeczytaniu drugiego planu. Pierwszy wygląda zdecydowanie lepiej, prawda? Może wydaje Ci się, że to przecież NIC, kropla w morzu potrzeb, śmieszne plany.

Nie jest idealny, po zastosowaniu się do założeń dalej będą rzeczy do poprawienia, ale jest realny. Już takie zmiany wpłyną pozytywnie na sytuację.

Jeśli „ja” z drugiego przypadku postanowiłaby jeść perfekcyjnie, zaczęłaby treningi minimum 3 razy w tygodniu po godzinie, to po pierwszym tygodniu euforii rzuciłaby tym wszystkim z myślą, że na co jej to było, nie ma na nic czasu, dzieci niemal nie widuje, jest ekstremalnie zmęczona, zestresowana i ma wrażenie, że cały świat ją znienawidził. O ile dopiero po tygodniu. Poza tym to plan na kwartał. Jeśli uda się te zmiany wprowadzić w 1 miesiącu i stwierdzi, że pora iść dalej to w kolejnym będą następne kroki. Aby przez cały rok uda się zrealizować plan jakim jest polepszenie stanu zdrowia, zwiększenie aktywności fizycznej i polepszenie jakości odżywiania całej rodziny. Nie trzeba czekać na założone na starcie ramy czasowe.

Jeśli nie ćwiczyłaś – nie zakładaj od razu, że będziesz chodzić 3 razy w tygodniu na siłownię, której nawet nie lubisz.

Postaw na ruch, który sprawia Ci przyjemność i odpoczynek od tego, co robisz na co dzień. Dla jednych to mogą być piesze wycieczki, bieganie, a dla innych zajęcia fitness, siłownia lub taniec). Każda forma ruchu wpłynie pozytywnie. Niektóre sporty są preferowane w kwestii rzeźbienia sylwetki, ujędrniania, kondycji. Zawsze informuję o wpływie danej aktywności na sylwetkę i drogę do obranego celu. Natomiast zawsze warto wybrać taką, która jest dla Ciebie przyjazna i wspiera Twoje dążenie do celu.

Uzależnij kolejne kroki w swojej drodze do celu od aktualnej sytuacji.

Hipotetycznie, jeśli w planie wpisałaś, że zwiększasz częstotliwość treningów do 4 razy w tygodniu, a Tobie nie zawsze udaje się realizować 3, to nie ma to większego sensu. Ale jeśli wpisałaś w planie przejście z 1 na 2, i później na 3 i już po miesiącu czujesz, że chciałabyś więcej to nie ma co czekać do końca kwartału z wprowadzeniem zmian. Tak samo jest z zmianami w sposobie odżywiania. Jeśli preferujesz metodę małych kroków to nie rób w swoim jadłospisie rewolucji, bo to ma na starcie małą szansę powodzenia.

To jest mój sposób planowania. Nie jest idealny i pewnie nie będzie dobry dla wszystkich. Jednak jeśli z niego skorzystasz, daj znać, co dodałaś od siebie.

Zawsze pamiętaj o odpoczynku i liście Twoich priorytetów.

Na koniec życzę Ci, aby Nowy Rok przyniósł Ci wiele radosnych chwil, spełnienie najskrytszych marzeń i sprzyjał realizacji planów.